Niedawno pisaliśmy o spółce PKS Wałcz, która z powodu znacznych obciążeń finansowych zakończyła swoją działalność. Kryzys, spowodowany między innymi podwyżkami cen energii i inflacją, naturalnie jest obecny nie tylko w Wałczu. To sprawia, że z zamkniętych ostatnio przedsiębiorstw można zrobić mapę wykluczenia komunikacyjnego.

Kryzys autobusowy w Polsce

Szacuje się, że około 25% miejscowości w Polsce nie może pochwalić się żadną komunikacją publiczną. Co gorsza, do tych statystyk nie wlicza się miejscowości, w których autobusy kursują na przykład raz dziennie. To oznacza, że miejscowości wykluczonych komunikacyjnie w praktyce jest o około 20% więcej. Jak do tego doszło? Polska branża autobusowa rozwijała się bez przeszkód, a w latach 90. mieliśmy blisko 800 tys. linii autobusowych. W 2020 roku zostało ich 480 tys. Gwałtowne spadki notuje się mniej więcej od 2014 roku. Pandemia i inflacja dodatkowo przyspieszyły tendencje spadkowe.

Autobusy znikają z powodu prywatyzacji?

Wolny rynek ma wiele korzyści, jednak transport zbiorowy nie może opierać się wyłącznie na prywatnych spółkach. W całej Europie do transportu publicznego się dopłaca, ponieważ utrzymywanie linii autobusowych w małych miejscowościach nigdy nie będzie opłacalne. I wcale nie chodzi o to, by było. Wysoko rozwinięta komunikacja publiczna niesie ze sobą mnóstwo korzyści, ale wymaga finansowania (tak samo, jak na przykład szkoły). W rządzie zdano sobie sprawę, że prywatyzacja branży autobusowej nie wyszła Polsce na dobre. Wprowadzono zatem program wsparcia dla samorządów. Eksperci tłumaczą, że dotacje na utrzymywanie linii autobusowych i tworzenie nowych, pojawiły się zbyt późno. Kryzys gospodarczy sprawia, że samorządy nie chcą podejmować kolejnych inwestycji, a tym bardziej w nieprzynoszący zysku transport publiczny.