Pożoga, która niedawno nawiedziła małą osadę Wałcz Drugi, pozbawiła 11 osób domostw. Wszystko wskazuje na to, że odbudowa zniszczonych budynków będzie procesem skomplikowanym i drogim, na który nie mają funduszy poszkodowani. W tej trudnej sytuacji proszą oni o wsparcie.

Wałcz Drugi to spokojna miejscowość usytuowana nieopodal większego miasta – Wałcza. Składają się na nią głównie jednorodzinne domy oraz niewielka liczba bloków. Niestety, ta sielska sceneria została niedawno brutalnie zakłócona przez straszliwy pożar, jaki ogarnął jedną z budowli mieszkalnych. Aby opanować ten katastrofalny incydent, musiało interweniować aż 10 jednostek straży pożarnej.

Marcin Kulczyk, komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Wałczu, opisuje tą dramatyczną sytuację: „Gdy dotarliśmy na miejsce zgłoszenia, okazało się, że sytuacja jest poważna. Pożar ogarnął budynek wielorodzinny, a płomienie wydobywały się już z dachu”.

Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że wśród dotkniętych pożarem osób była osoba pełniąca funkcję sołtysa tej niewielkiej wsi. Pierwsze sygnały o nadchodzącym niebezpieczeństwie zauważyli mieszkańcy, którzy natychmiast podjęli próby ratowania majątku i gaszenia płomieni.

Adrianna Gozdek-Kania, sołtysowa Wałcza Drugiego, opowiada o tych dramatycznych wydarzeniach: „Byłam w domu, kiedy córka wróciła z zakupów i biegnąc do środka krzyknęła, że nasz dom stoi w płomieniach. Natychmiast wyszłam na zewnątrz i zaczęliśmy podejmować próby gaszenia pożaru. Niestety, sytuacja rozwijała się tak szybko, że nie byliśmy w stanie nic zrobić”.