W ostatnich tygodniach głośno jest o trudnej sytuacji Brytyjczyków, którzy coraz bardziej boją się o swój komfort życiowy. W sklepach pojawiają się pustki na półkach, a część stacji benzynowych została zamknięta. Jednocześnie władze kraju uspokajają, że nie ma się czym martwić. Wielka Brytania ma i paliwo i produkty do wyboru do koloru. W czym zatem tkwi problem?

Brytyjczycy mają okazję poznać, jak istotni są pracownicy niższego szczebla

Wielka Brytania jest teraz jak ten król, który wszystko zamienia w złoto, przez co nie ma co jeść. Kryzys paliwowy temu wysoce rozwiniętemu państwu nie grozi, ale ludzie mają prawo znaleźć sobie takie zatrudnienie, jakie im pasuje. Brexit spowodował na polu pracowniczym spore problemy. Wielu Polaków, których tak nie cierpiano na Wyspach, wróciło do Polski lub postanowiło szukać szczęścia w innych krajach.

W związku z tym w Wielkiej Brytanii najzwyczajniej w świecie brakuje kierowców. A ktoś przecież musi dowieźć paliwo na stację, czy towar do sklepów. Ze względu na nową politykę państwa chętni do pracy mają ograniczone możliwości podjęcia pracy, co cały czas przyczynia się do kryzysu.

Wszystko jest pod kontrolą

W Wielkiej Brytanii trwają prace nad usprawnieniem systemu, którego konsekwencją będzie ostateczne zażegnanie kryzysu pracowniczego. Władze kraju uspokajają rodaków i zachęcają, by nie robili w panice zakupów, bo towaru nie zabraknie. Mimo tego w kraju narasta panika.

Sytuacja w Wielkiej Brytanii to świetny argument za tym, by szanować pracowników każdego zawodu. Tak się składa, że kierowcy, sprzedawcy, osoby sprzątające i wiele pracownicy wielu innych zawodów, które uważane są za mało prestiżowe, to tak naprawdę filar gospodarki. Bez kierowcy towar do sklepu nie dojedzie, a bez sprzedawcy nie zostanie przyjęty na stan i sprzedany. Z kolei bez osób sprzątających już dawno utonęlibyśmy w brudzie, bo ludzie nie mają w zwyczaju dbać o porządek w miejscach publicznych.

Zachęcamy więc do szacunku wobec ludzi pracujących i wspierania różnych związków zawodowych.